Dzisiaj w trochę inny sposób, gdyż dodam kilka książek w jednej notce.
Goni mnie brak czasu i chęci do pisania opinii po przeczytaniu każdej z osobna książek, dlatego będę zazwyczaj wstawiała po kilka.
W tym poście opiszę książkę: ,,Numery'', które pójdą na pierwszy ogień, ,,A jednak...strzelę!'',
,,Dziewczyna w mieście aniołów'' oraz ,,Błękitny zamek''.
Książka autorki Rachel Ward pt. ,,Numery'' opowiada o piętnastoletniej Jem, która ma dar, ale i przekleństwo. Numery są w jej głowie. Zna datę śmierci matki. Wie, kiedy w ataku terrorystów na Londyn zginą ludzie. Nikogo nie umie obronić przed śmiercią, więc ucieka - przed rówieśnikami, policją, innymi ludźmi.
Początek książki był dosyć dziwny. Chciałam tę książkę odłożyć na bok i najpierw zacząć inną, ale jednak coś mnie powstrzymywało. Może to ta okładka? Albo ta inność...
Pierwszy rozdział książki opierał się na opowiadaniu, które czytałam 3 razy.
Nie było to opowiadanie wiele mówiące.
Książka jest napisana w luźny sposób, a dokładność opisanych scen sprzyja naszej wyobraźni i temu, że tym bardziej mamy wrażenie, że stoimy tuż obok.
Powieść ta intryguje od późniejszych stron, ale za to z jaką siłą!
dziewczynę z problemami, która ma za sobą ciężkie dzieciństwo, bez rodziny i prawdziwej opieki. Odkąd jej matka zmarła, ciągle zmieniały się miejsca, w których mieszkała. Unika ona wszelkiego kontaktu z ludźmi, a już szczególnie nienawidzi patrzeć ludziom w oczy, bo wtedy widzi numery, czyli daty ich śmierci. Jest to zupełnie nieprawdopodobne, prawda? Jednak czytając nie odnosi się takiego wrażenia, w jakiś sposób po prostu przyjmuje się to do wiadomości. Mimo jej odosobnienia, znajduje się ktoś kto się nią interesuje i uparcie chce zawrzeć z nią znajomość. Tym kimś jest Pająk, nazywany tak ze względu na swoje nienaturalnie długie kończyny, które są ciągle w ruchu. Nie jest on ładny i również ma problemy. Na dodatek delikatnie mówiąc brzydko pachnie. Mimo to okazuje się bardzo sympatyczną i zabawną postacią. Początkowo Jem nie ma ochoty spędzać z nim czasu, lecz pewne wydarzenia sprawiają, że wpadają w spore kłopoty i razem muszą uciekać. (Susie)
W głowie Pani Ward urodził się świetny pomysł, a sama pisarka wykorzystała go w bardzo dobry, oryginalny i umiejący dotrzeć do czytelnika sposób.
A to zakończenie, kiedy to Jem... niestety, żeby się dowiedzieć co dalej będzie z Jem, musicie przeczytać tę książkę, która o części porusza problemy psychologiczne, jak:
osamotnienie dziecka, porzucenie przez rodziców, zamknięcie w sobie, odtrącenie rzez rówieśników oraz jedną z ważniejszych i tajemniczych rzeczy jaką jest miłość.
Każdy kto przeczyta pierwszą część, będzie miał ochotę sięgnąć po drugą.
Niko się boi - codziennie od nowa, gdy idzie do szkoły. Tam bowiem czekają już Matthias, Kevin i Raphael. Biją go. Kopią. Szantażują. Coraz częściej i coraz bardziej brutalnie. W końcu Niko nie widzi innego wyjścia i przygotowuje rozpaczliwy plan. W swej rozpaczy z ofiary zmienia się w oprawcę... Wstrząsający apel przeciwko przemocy i obojętności.
Początkowo byłam niepewna co do tej książki, czytałam wiele książek o agresji i jedne z nich były podkoloryzowane, a inne z nich niewyraźne, ta książka jest... no cóż... normalna.
Od różnych osób, z rożnych otoczeń, wiem, że takie sytuacje jak w tej książce się zdarzają.
I nie są to rzeczy kolorowe. Porusza ona problemy z jakimi zmagają się zarówno dzisiejsi jak i ci, którzy się dopiero urodzą nastolatkowie.
Pani Elisabeth Zoller zahacza także o problem uzależnienia od komputera i gier komputerowych.
Książka wstrząsa człowiekiem.
A to zaczęło się tak niewinnie... Wystarczyło pójść do kafejki internetowej, spotkać nowych kolegów, którzy będą udawać przyjaźń do ciebie... I od tego się zaczęło.
Ta chęć zabijania, odegrania się na innych, coraz większe zamykanie się w sobie, tłumienie swych naturalnych odruchów.
Nie jest ona napisana w jakiś nie wiadomo jak zaskakujący sposób, ale jest ciekawa.
,,A jednak...strzelę'' to powieść pisana w pierwszej osobie, w którą co jakiś czas autorka wplata wątki obiektywne z rozprawy na sali sądowej.
Jedną rzeczą, niby nic nie ważną jest wpisany na pierwszych stronach wiersz Ericha Frieda ,,Bez humoru'':
Chłopcy
rzucają
dla zabawy
kamieniami
w żaby
rzucają
dla zabawy
kamieniami
w żaby
Żaby
umierają
na poważnie
umierają
na poważnie
Ukazuje nam to, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Dla jednych pewna rzecz jest zabawą, dla innych czymś za co mogą zapłacić swoim życiem, jakoby jego braku.
Jest to książka, która porusza temat warty rozprzestrzenienia, a jak na razie można by go uznać za TABU.
Zdarzyło Ci się przenieść do wielkiego, nieznanego miasta dla faceta, który nie był tego wart? Sara Walter to zrobiła. Wyjechała do Los Angeles i zmieniła całe swoje życie, licząc na to, że zamieszka ze swoim narzeczonym. Ale on gra na zwłokę. Doprowadza do ostatecznej czności, szukając życiowej stabilizacji Sara wpada w furie i zrywa z nim. Nieoczekiwanie zostaje na lodzie: bez narzeczonego, bez pracy i bez pomysłu, co robić dalej.
Książkę dostałam rok temu na urodziny i postanowiłam, że będzie ona do czytania tylko na wypady na basem.
Jak postanowiłam, tak zrobiłam.
Czytałam ją przez całe wakacje, bo na basen nie chodzi się przecież cały dzień.
Początek był dosyć drętwy i przez pół książki irytował mnie sposób patrzenia Judith. Jej życie musiało być idealne, nie mogła rzucić pracy, której nie lubiła, bo mąż nie pozwala, nie mogła swobodnie spędzać czasu, bo mąż nie pozwala, nie mogła ,,nic nie robić'', bo mąż nie pozwala...
Pani Cathy Yardley utworzyła świetne postacie (pomimo Judith), było w nich mnóstwo kontrastu, co według mnie jest bardzo dobrą rzeczą w książkach, dobrą sprawą był także gej... no bo co ta za książka, w której nie ma kobieco patrzącego męskiego mężczyzny?
Na pewno wiele kobiet chciało by mieć za przyjaciela geja (ja mam lesbijki, ale to nie to samo :D, bo przecież nie powiedzą ci jakie dziewczyny im się podobają z męskiego punktu widzenia.. chociaż... nie wnikam :P).
Lekka i przyjemna, dobrze czytająca się książeczka. Ostatnie rozdziały pozwalają na przemyślenia, dokąd wiedzie nas życie, jak nasze decyzje nadają mu kształt i czy dobrze się z tym czujemy. Czy to co uznawaliśmy, że jest dla nas dobre naprawdę takim jest, czy warto wzorować się na innych, czy tez zawsze pozostawać sobą i iść za głosem serca.... Do kontemplacji skłania jedynie końcówka, cała reszta to w dużej mierze jedna wielka impreza:) (Kiarra)
Joasia Sterrling nie poszczęściło się w życiu. Dobiega do trzydziestki, a wciąż nie zaznała prawdziwej miłości i smaku przygody. Prowadzi nudną egzystencję starej panny, mieszkając pod jednym dachem z nadopiekuńczą matką i wścibską ciotką. Na szczęście nigdy nie jest za późno, by odmienić swój los. Joasia Sterrling dostaje taką szansę, gdy nagle otrzymuje list o bardzo niepokojącej treści - przed nią otworem staje zupełnie nowy świat: pełen uroku, tajemnic i niespodzianek, przekraczających jej najśmielsze oczekiwania... Błękitny Zamek to kultowa wśród miłośników twórczości Lucy Maud Montgomery książka. Wzruszająca, zabawna, magiczna i zaskakująca opowieść o tym, jak być sobą, skąd czerpać siłę, by osiągnąć swój cel i spełnić najskrytsze marzenia - dla czytelników w każdym wieku!
Książka dostała się w moje łapska poprzez akcję Bookcrosing. Mam nadzieję, że każdy z was wie co to jest i zostawił gdzieś przynajmniej jedną książkę.
Początkowo byłam sceptycznie nastawiona z powieścią, gdyż nazwisko Lucy Maud Montgomery kojarzyło mi się jedynie z lekturą szkolną.
Ale w końcu przełamałam się i nie żałuje tego.
Książka opowiada o kobiecie, która chce resztę swojego życia wykorzystać jak najlepiej, chce poczuć, że żyje i że jest kochana.
Chce znaleźć swoje miejsce na ziemi w którym poczuje się potrzebna.
Autorka tak jak i w innych swoich dziełach pisze w sposób dosyć luźny (z przymrużeniem oka), porusza problemy miłości i życia.
Czytając ją zdarzało mi się płakać... naprawdę!
Książka łatwa, lekka i przyjemna. Idealna na odstresowanie. Przewidywalna, ale przecież właśnie o to chodzi w książkach o miłości. Czytając ją znamy - albo raczej domyślamy się - zakończenia ale to i tak nie ma żadnego znaczenia. Znamy zakończenie, ale takiego zakończenia chcemy. Miłość zwycięża, świat staje się piękny, a główni bohaterowie żyją długo i szczęśliwie. Osobiście dzisiaj nie gustuję w tego typu książkach - tę przeczytałam jako nastolatka - ale jeżeli ktoś szuka lektury łatwej, przyjemnej w czytaniu, bez niedomówień i niepewnych zakończeń, książki której nie czytamy, ale "połykamy" w jedno popołudnie to spokojnie może sięgnąć po "Błękitny Zamek". Nie zawiedziecie się. (Fami)
Muszę napisać także, że jest to jedna z lepszych książek, nie ciągnących się na nie wiadomo ile tomów, autorki.
Polecam ją każdemu, który chce zastanowić się i docenić czym jest życie.
Autor : Rachel Ward
Tytuł : Numery
Wydawnictwo : Wilga
Rok wydania : 2009, Wrzesień
Stron: 318
Czas czytania : 1-5 dni
Tytuł : Numery
Wydawnictwo : Wilga
Rok wydania : 2009, Wrzesień
Stron: 318
Czas czytania : 1-5 dni
Autor : Elisabeth Zoller
Tytuł : A jednak...strzelę!
Wydawnictwo : Ossolineum
Rok wydania : 2008, Listopad
Stron: 101
Czas czytania : 1-3 dni
Tytuł : A jednak...strzelę!
Wydawnictwo : Ossolineum
Rok wydania : 2008, Listopad
Stron: 101
Czas czytania : 1-3 dni
Autor : Cathy Yardley
Tytuł : Dziewczyna w Mieście Aniołów
Wydawnictwo : Axel Springer Polska Sp. z o.o.
Rok wydania : 2006
Stron: 256
Czas czytania : (2 miesiące :P) 2-5 dni
Tytuł : Dziewczyna w Mieście Aniołów
Wydawnictwo : Axel Springer Polska Sp. z o.o.
Rok wydania : 2006
Stron: 256
Czas czytania : (2 miesiące :P) 2-5 dni
Autor : Lucy Maud Montgomery
Tytuł : Błękitny Zamek
Wydawnictwo : Nasza Księgarnia
Rok wydania : 1985
Stron: 159
Czas czytania : 1-2 dni
Tytuł : Błękitny Zamek
Wydawnictwo : Nasza Księgarnia
Rok wydania : 1985
Stron: 159
Czas czytania : 1-2 dni
Czytałam drugą z tych książek, o pierwszej słyszałam a reszta mnie zaintrygowała, więc postaram się z nimi zapoznać ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam numery i zgadzam się z Twoją opinią! Zaskoczyłaś mnie pozycją Lucy Maud Montgomery, bo opisałaś ją całkiem pozytywnie, a rzadko się to zdarza w przypadku tej autorki...
OdpowiedzUsuńAni jednej jeszcze na oczy nie widziałam, a Lucy Maud Montgomery jakoś dobrze mi się kojarzy, pewnie przez serię 'Ania z Zielonego Wzgórza', którą uwielbiam ;>
OdpowiedzUsuńNa mojej półce czeka na przeczytanie ,,Dziewczyna w mieście aniołów''. Nie długo na pewno przeczytam...
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe pozycje, ale nie dla mnie...
OdpowiedzUsuńChcę przeczytać "Numery" i przekonałaś mnie do "A jednak.. strzelę". Muszę koniecznie poszukać tej drugiej ksiażki.
OdpowiedzUsuń[okiem-recenzenta.blog.onet.pl]