piątek, 5 sierpnia 2011

|040| Wywiad z Panią K.B. Miszkuk. Katarzyna Berenika Miszkuk - Ja, diablica

Ranek, byle do ranka – myślałam. Wreszcie nastał on, a ja pełna nowej energii do czytania, wzięłam ją do ręki. Chwilę przyglądałam się okładce, która czarowała – ten wzrok, odblask piekła w oku... to musi być coś!

Książka pani Katarzyny Bereniki Miszczuk pt ,,Ja, diablica'' wydana w Październiku 2010 roku, wydana nakładem wydawnictwa WAB odniosła bardzo duży sukces wśród czytelników, nie tylko młodocianych.

Piekielny urząd ds. Rekrutacji nie robi najlepszego wrażenia. Nieuprzejmy demon za biurkiem, mnóstwo papierkowej roboty i tandetne obrazki na ścianach. Do tego jeszcze te kolejki! Jednak, aby stać się pełnoprawną diablicą należy spełnić dwa zasadnicze warunki. Podpisać czerwonym atramentem cyrograf i... umrzeć. A tego Wiktoria z pewnością nie planowała! To miał być kolejny wieczór w warszawskim klubie, spędzony na robieniu maślanych oczu do Piotrka, kolegi z roku. Tragiczny zbieg okoliczności? Zaplanowana intryga? Ostatnie, co Wiktoria pamięta to kilka pchnięć nożem w ciemnym parku.

Na szczęście nie takie piekło straszne, jakim je malują: Los Diablos, miasto potępionych, kusi grzeszników ofertą wiecznych wakacji w śródziemnomorskim klimacie i nieziemskimi imprezami u samego Szatana. Nawet Śmierć jest całkiem sympatyczna. Jednak znudzone demony planują wywołać rewolucję w krainie Lucyfera, i niczym u Bułhakowa, zrobić trochę zamieszania wśród śmiertelników. Jaka w tym rola Wiktorii? Sprawy komplikują się jeszcze bardziej, kiedy pojawia się uwodzicielski, złotooki i diablo przystojny upadły anioł Beleth, a młoda adeptka Piekieł postanawia wrócić na ziemię, aby rozwiązać zagadkę swojej śmierci.
W końcu... gdzie diabeł nie może, tam babę pośle.

A, że baba była trochę niedoświadczona to cóż... bywa. Życie na Ziemi to nie tylko zabawa. Tu trzeba pracować. A co na to mieszkańcy Piekła?
Chyba ciężko byłoby mi znaleźć kogoś, kto odpowie mi na to pytanie, w końcu Tartar to miejsce bardzo rozrywkowe. Tam nikt nic nie musi.
Każdy z nas, a przynajmniej większość, wybrała by Ereb, w końcu nie trzeba tam pracować, można się bawić do samego rana, zapić na śmierć (przecież i tak nie umrzemy drugi raz!), iść w pogo (co z tego, że nas zdepczą. Przecież już nie żyjemy!), popełnić samobójstwo (taa... dobre sobie!), łazić godzinami po sklepach, do końca naszego żywota (ale nas już nie ma!) i wiele innych ciekawych rzeczy.
A niebo? Przecież nic tam nie ma...
Znajdzie się ktoś, kto będzie chciał być niedoszłym hipisem? Nosić białe skarpetki do ,,jezusków'' (jak w zwyczaju nowopolskim?) i dzień w dzień modlić się? Rozmawiać z bogiem o swoich grzechach? Czy skakać po chmurkach, które z bólu wylewają rzewne łzy? (na razie nie wiemy jak wygląda niebo, jednakże niechęć Wiktorii, do tegoż miejsca może nam wskazywać, iż nie jest ono różowe).
Zdecydowanie lepsze jest piekło. Jednak Wiktoria uważała, że na ziemi jest o wiele lepiej. Tylko z jednego powodu. Tym powodem był Piotruś, który był ubóstwiany przez gównom bohaterkę. Ale czy warto stracić urodziwego Beletha, dla zwykłego śmiertelnika? Cóż... miłość jest ślepa.
Nie mówię tu tylko o miłości do jakiejś osoby, ale także o ślepej miłości do książki. Wyobraźcie sobie zatracić się w dość małych literkach. Pływać wśród zdań i topić się w zabawnych fragmentach. Ta książka to ma!

Twórczyni należą się także ogromne brawa za oryginalność pomysłu na książkę – rzadkością jest, by literat decydował się na tak wyrazistą wizję tych dwóch przeciwnych światów.
Każda przedstawiona postać ma silnie odrębny charakter. Azazel – wiedzący czego chce, okrutnik. Uwodząca mężczyzn/ diabłów, emanująca seksapilem, Kleopatra (ta Kleopatra z Egiptu!), Piotr, którego bardzo ciężko opisać (powód niżej), ale raczej ślepawy pod względem kobiet. Przystojny, egoistyczny, i zdawający sobie sprawę z tego, iż jest pociągający – Beleth. Zagubiona, budząca pożądanie Wiktoria. Wszyscy oni mają ze sobą coś wspólnego, ale jednak są inni, odrębni. Połączyło ich piekło i cel do którego dążyli.

Bardzo fajną rzeczą jest okładka – przejrzysta, schludna, ciekawie złożona. Przedstawia (na pierwszej stronie okładki) zwykłą dziewczynę o ciemnych, prawie czarnych oczach i dużych, pomalowanych czerwoną szminką, ustach. Natomiast po przekręceniu jednej kartki (druga strona) widzimy tę samą dziewczynę tyle, że z błyskiem ognia w oku.
I pomimo iż ,,książki nie ocenia się po okładce'' – ma ona duży wkład w jej doborze.

Bardzo ciężko było mi znaleźć coś co było ,,nie-do-prze-ży-cia'' jednakże, znalazłam jedną irytującą sprawę – ciągłe mówienie przez Wiktorię „Piotrusiu” (Na boga! Przecież to jest dorosły mężczyzna!) - Pomimo tej kwestii, nadal uważam, że książka jest fenomenalna. Oczywiście polecam ją każdemu. Bo któż by nie chciał dowiedzieć się, kogo ma winić za stworzenie komarów albo za zniszczenie mamutów?

Bardzo zachęcam do kupna tej, i innych książek tejże autorki.

A oto krótki wywiad z Panią Katarzyną Bereniką Miszczuk:

Escritora:

Serdecznie witam, Pani Katarzyno. Bardzo się cieszę, że zgodziła się Pani udzielić mi odpowiedzi do krótkiego wywiadu.
Wszyscy wiedzą, że swoją pierwszą książkę pt. ,,Wilk'' napisała Pani w wieku piętnastu lat. Czy będąc nastolatką próbowała Pani swoich sił, tworząc inne dzieła literackie? Były one z gatunku horroru, czy bardziej młodzieżowe?

Pani Katarzyna Berenika Miszczuk:
W liceum napisałam kilka krótkich powieści młodzieżowych z elementami fantasy. Po tym jak „Wilk” został wydany wpadłam w prawdziwą manię pisania i poświęcałam temu każdą wolną chwilę. Nigdy nie próbowałam ich wydać, bo były tylko ćwiczeniem warsztatu, który cały czas usiłowałam rozwijać. Pomysły na fabułę są jednak całkiem niezłe, więc kto wie, może pewnego dnia napiszę te książki od nowa?

Escritora:
Co popchnęło Panią do wysłania swojej pierwszej powieści do wydawnictwa?

Pani Katarzyna Berenika Miszczuk:
Popchnęła mnie do tego moja polonistka, która po przeczytaniu maszynopisu zachęciła mnie do spróbowania swoich sił. Nikt, łącznie ze mną, nie podejrzewał, że „Wilk” może zostać wydany, a tu nagle spotkała mnie taka niespodzianka!

Escritora:
Skąd brała Pani inspiracje do napisania swoich książek: w jednej serii są wilkołaki i trochę medycyny, zaś w drugiej - anioły, diabły i śmiertelnicy?

Pani Katarzyna Berenika Miszczuk:
Wilkołaki wybrałam dlatego, że nikt jeszcze o nich nie pisał. Wszyscy zachwycali się tylko magami i wampirami. Wilkołaki były świeże, jeszcze nie „wyeksploatowane”. Niestety po moim „Wilku” wyszedł „Zmierzch” i dziesiątki książek o wilkołakach. Teraz ten temat wydaje mi się całkiem wyczerpany i raczej nie napiszę więcej powieści o wilkach w ludzkiej skórze. Wybór diabłów i aniołów polegał na tym samym. Chciałam napisać o czymś, czego jeszcze czytelnik nie zna. Sama chciałam stworzyć świat, do którego potem będą porównywane kolejne powieści o diabłach.

Escritora:
Z doświadczenia wiem, że pisząc, każdemu bohaterowi daje się cząstkę siebie. Jakie Pani cechy charakteru otrzymali bohaterowie lektury ,,Ja, diablica''?(Wiktoria, Piotrek, Beleth, Kleopatra, Azazel)

Pani Katarzyna Berenika Miszczuk:
Oj chyba wszystkie! Każdego z moich bohaterów obdarowałam kawałkiem siebie, czasem dobrym, czasem złym w odpowiedni sposób przerysowując daną cechę charakteru. Nie wiem, czy powinnam mówić, kto dostał jaką cząstkę mnie. Potem okaże się, że w skrytości ducha jestem jak Azazel! ;)

Escritora:
Roboczy tytuł tejże książki brzmiał: "Piekło nie tak złe". Dlaczego zdecydowała się pani go zmienić?

Pani Katarzyna Berenika Miszczuk:
„Ja, diablica” jest krótsze, łatwiej wpada w ucho. Dodatkowo wypowiadając je można utożsamić się od razu z bohaterką. „Piekło nie tak złe” nie było dobrym tytułem, bo od razu sugerowało wnioski, do jakich powinien dojść czytelnik. Chciałam, żeby moi czytelnicy sami zdecydowali czy moje Piekło da się lubić.

Escritora:
Która z postaci: wiecznie zamyślony Piotruś czy szarmancki Beleth, jest według Pani ideałem mężczyzny?

Pani Katarzyna Berenika Miszczuk:
Obaj. Każdy z nich ma pewne zalety i wady. Kiedyś wydawało mi się, że to Piotr będzie ideałem, co łatwo zauważyć w książce. Z czasem jednak postać Beletha wyrwała się spod mojej kontroli i diabeł okazał się kimś zupełnie innym niż początkowo zakładałam.

Escritora:
W swoim dziele wykreowała Pani dwa różne światy: miejsce grzechu i zabaw - piekło i niebo z białymi skarpetkami do "jezusków'' Co Panią do tego skłoniło?

Pani Katarzyna Berenika Miszczuk:
Chciałam przedstawić zaświaty w sposób niekonwencjonalny, zniszczyć stereotypy, które każdy z nas ma w głowie. Moje Piekło i Niebo miały być zupełnie nowymi światami, których nikt się nie spodziewa.

Escritora:
Bardzo często zdarza się, że literat ma swój autorytet. Czy Pani także się na kimś wzoruje, czerpie natchnienie do pisania?

Pani Katarzyna Berenika Miszczuk:
Kiedy miałam 15 lat wzorowałam się na Meg Cabot. Chciałam pisać w takiej samej narracji, co ona, oraz mieć lekkie pióro, które cechuje jej powieści, a zwłaszcza „Pamiętnik księżniczki”, który jako nastolatka przeczytałam wielokrotnie. Dzisiaj staram się dogonić niebanalny dowcip Terry’ego Pratchett’a. Od jakiegoś miesiąca próbuję swoich sił jako autorka cyklu opowiadań właśnie w „pratchettowym” stylu.

Escritora:
Wszyscy wiedzą, że pisze Pani kolejną część publikacji. Zdradzi nam Pani czego możemy się w niej spodziewać?

Pani Katarzyna Berenika Miszczuk:
W „Ja, anielica” poznamy Niebo i jego mieszkańców. Mam nadzieję, że udało mi się je przedstawić równie dowcipnie, co Piekło. Głowna bohaterka zostanie wplątana w kolejną intrygę istot nadprzyrodzonych i tym razem niekoniecznie z winy Azazela. Poza tym Wiktoria będzie musiała podjąć bardzo ważną decyzję na temat swojej przyszłości i uczuć.

Escritora:
I na koniec: chciałaby Pani powiedzieć coś osobom, które marzą o karierze pisarza i cały czas im coś przeszkadza? Jak powinni dążyć do swojego celu?

Pani Katarzyna Berenika Miszczuk:
Powinni się nie poddawać. Nie należy też pisać na siłę, bo nigdy nic dobrego z tego nie wychodzi. Piszcie, kiedy czujecie natchnienie! Nieważne gdzie wtedy będziecie. Ja pierwsze rozdziały „Ja, diablicy” napisałam na leżaku nad morzem ;)

Escritora:
Bardzo dziękuję za poświęcony mi czas. Życzę owocnej w plony pracy :).

8 komentarzy:

  1. Inspirujący wywiad! Autorka wydała mi się bardzo przyjemna. Jej wypowiedzi dały mi trochę wiary we własne działania :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały wywiad.
    A książkę mam w planach od dawna. Czekam aż przywędruje jako "Włóczykijka". ;x

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny wywiad! A książkę dodaję do planowanych :)

    OdpowiedzUsuń
  4. "Wilk" tej autorki niezbyt przypadła mi do gustu i jakoś nie mogę zdobyć się na danie pani Muszczuk drugiej szansy.
    Ale przyznaję- wywiad ciekawy :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. różne opinie słyszałam o tej książce, ale mam ją w planach, aby się przekonać jaka jest.
    ciekawy wywiad :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Książkę mam w planach nie wiem jednak kiedy się do niej zabiorę.Ciekawy wywiad.

    OdpowiedzUsuń
  7. Hmm...interesujący wywiad :):)
    Książka także wydaje się niczego sobie :)
    Przepraszam, że ci spamuję, ale chciałam cię zaprosić na mój nowo powstały blog o książkach, chociaż jeszcze nic tam nie ma;/ W każdym bądź razie na czasie dodam twój blog do linków ;)
    pozdrawiam :):)
    [ jetlag-czytelniczek.blogspot.com ]

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...